Motocykle NSU były trzy (a w zasadzie cztery jak zaliczyć HK101): 601 OS WH Victora, 251 OS WH Klemensa i 501 OSL z koszem Stoye kolegi z Radomia. No i wspomniany rodzynek HK101 Kettenktrad. Ale było też wiele innych ciekawych egzemplarzy znamienitych marek (z niemieckich w większości "wojaki": znane i poważane Zundappy KS750 i solówka KS 600 W, BMW R12 i R2, dwie sztuki DKW NZ 350, jedna NZ 250 oraz DKW RT3, sporo "anglików" z lat 20-30-tych, głównie spod znaku AJS, ale też marek Ariel, Royal-Enfield (wojenny WD/CO), francuską myśl techniczną reprezentował z jednej strony wojenny potężny Gnome-Rhône AX2 z koszem, a z drugiej cywilne solówki: Terrot z 1927-go czy Dollar. Polskie motocykle to wymarzone przez wielu przedwojenne Sokoły: 2 sztuki 1000 (obydwa z koszem, w tym jeden w wersji pocztowej) i jeden cywilny 600 RT. Naliczyłem też 5 sztuk legendarnych modeli Harley-Davidson, w tym jeden stuletni "koszowiec", czy nie restaurowany wojenny WLA. Z ciekawostek był "japoński harley" czyli Rikuo Type 97 w barwach armii japońskiej (wielka rzadkość w Europie), duński Nimbus, szwajcarski Motosacoche czy wojenny model sowieckiego zaprzęgu M-72. Warte podkreślenia jest to, że zakres wystawianych motocykli zmienia się co roku, a to "angliki" a to "czerocylindrowce", zdarzają się też premiery dopiero co odrestaurowanych motocykli.
Co warte podkreślenia motocykle nie były pokazywane tylko w ekspozycji statycznej, bo w określonych okresach czasu poszczególne egzemplarze były wyprowadzane, omawiane i odpalane (te wystawione na zewnątrz nawet objeżdżane)! Trzeba przyznać, że większość prezentowanych egzemplarzy imponowała pewnym rozruchem i wysoką kulturą pracy sinika - widać było, że nie są to sztuki muzealne lecz normalnie eksploatowane, utrzymywane i stale dopieszczane pod względem technicznym pojazdy.
Motocykle to jedno, ale nie sposób nie wspomnieć o wielu dodatkowych atrakcjach wpisujących się w hasło "retro" - pokazy grup rekonstrukcyjnych, w tym polskiej przedwojennej policji, żołnierzy armii Hallera, a nawet przedwojennej mody damskiej. Było co oglądać i czego wysłuchać. O ile każdy motocyklista interesujący się przedwojennymi jednośladami kojarzy mniej więcej przedwojenne polskie rowery Łucznik, to znajomość umundurowania, uzbrojenia czy regulaminów działania przedwojennej polskiej policji jest z pewnością wiedzą niszową i dlatego wartą przynajmniej ogólnego zgłębienia.
Impreza jest ze wszech miar godna polecenia. Oby tylko starczyło sił i chęci organizatorom - bo gości i zwiedzających mają z pewnością zapewnionych. Kto był raz i posmakował tej atmosfery, będzie na pewno tam wracał. Brawa dla organizatorów ("Vistula Run", VCR "Feniks", ...), w tym dla naszego forumowego kolegi Artura (konferansjerka pierwsza klasa)!
(Więcej zdjęć z imprezy można znaleźć w naszej "Galerii imprezowej": link.)