Jednak w sobotę od rana interesujących motocykli zaczęło przybywać, na popołudniowym liczeniu sokołów stawiło się ich prawie 20 szt.
Właściciele pojazdów NSU stanowili drugą co do liczebności grupę, więc padła propozycja wspólnego zdjęcia …
Szkoda jedynie, że na popołudniowy przejazd wg. itinerera drogami Mazowsza zdecydowało się niewielu uczestników zlotu.
Niedziela to już pakowanie maneli, tankowanie i w drogę. Liczniki naszych motocykli po powrocie do domu pokazały trochę ponad 400 km. Dewiza jednego z naszych przyjaciół: „to ma być zabawa – żadne wyścigi” pozwala zazwyczaj bezawaryjnie i bezstresowo pokonywać na kołach takie przebiegi, co i tym razem się potwierdziło.
Pozdrowienia
Tomek