Dało się zauważyć, że jest spora grupa posiadaczy motocykli NSU, którzy na imprezę markową przyjadą „zawsze i wszędzie” - tak więc można odważniej planowac kolejne spotkania. Ale cieszy też pojawianie się na kolejnych edycjach coraz to nowych nowych osób i motocykli, niekiedy zupełnie nieznanych nawet z internetowych prezentacji - tak więc mozna powiedzieć, że nigdy nie wieje nudą i są zawsze premiery i niespodzianki. Cały ośrodek był do naszej dyspozycji a uczestnicy ulokowali się w czteroosobowych domkach (nikt nie wybrał opcji namiotowej). Piątek upłynął pod znakiem powitań i wieczornej biesiady.
Na sobotę, 11-go Czerwca – główny dzień imprezy - organizator przewidział ok. 80-cio kilometrową trasę na pograniczu województw Mazowieckiego i Lubelskiego, na którą wyruszyli (co trzeba podkreślić!) prawie wszyscy uczestnicy. Dodatkowo dla asekuracji ewentualnych pechowców wyjechał wóz techniczny „NSU Service Działoszyn”, który zamykał kawalkadę. Wyruszyliśmy o 9-tej rano przy pięknej pogodzie, która już nas nie opuściła do końca imprezy. Tym razem założono formułę wspólnego grupowego przejazdu, bez interiera, a dostarczona każdemu kierowcy mapka miała jedynie zabezpieczać przed zagubieniem się po przypadkowym odłączeniu od grupy. Pierwszym punktem na trasie było Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie - obiekt godny najdłuższej nawet wycieczki jeżeli ktoś choćby trochę interesuje się techniką i historią. Na miejscu zapewniony był przewodnik, który ze swadą opowiadał o ekspozycji i cierpliwie odpowiadał na pytania zaciekawionych tematem zlotowiczów. Wiele osób było zaskoczonych bogactwem tej „przyuczelnianej” ekspozycji. Następnym punktem programu był przejazd do gościnnego gospodarstwa w miejscowości Polesie, gdzie zostaliśmy poczęstowani ekologicznymi truskawkami z własnych upraw. Stamtąd wyruszyliśmy na obiad do kolejnego gospodarstwa w miejscowości Gródek. Finalnym planowym punktem sobotniego przejazdu było zwiedzanie Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie i powrót do bazy zlotu. Trasa optymalna i dla tych gorzej znoszących jazdę i przemarsze w upale jak i dla tych bardziej głodnych jazdy. Ukoronowaniem soboty był wieczorny „bal komandorski” z podsumowaniem i rozdaniem nagród.
Słoneczny niedzielny poranek nie zmuszał do szybkiego wyruszania w drogę powrotna do domu. Ci, którzy wracali na motocyklach mieli kolejną okazję do przyjemnej przejażdżki przy małym niedzielno-przedobiednim natężeniu ruchu i komfortowej temperaturze.
Z zasłyszanych rozmów i komentarzy można było wywnioskować, że każdy uczestnik był niezmiernie zadowolony z imprezy. Królował pogląd, że takie markowe spotkania trzeba bezwzględnie kontynuować. Jeszcze nie wiadomo gdzie i kiedy, ale koniecznie trzeba się ponownie spotkać. Ci, którzy mogli być a nie przyjechali niech żałują. I jednym i drugim mówię do zobaczenia!
Na koniec garść informacji statystycznych od organizatora:
- ilość motocykli NSU jaka wzięła udział w zlocie: 21
- reprezentowane modele motocykl (sztuk): NSU 501 T (1); NSU 201 OSL (1); NSU 351 OT (1); NSU OSB MAX (1); NSU 501 OSL (1); NSU 201 ZDB (2); NSU 351 OSL (2); NSU 601 TS (3); NSU 601 OSL (4); NSU 251 OSL (5)
- najstarszy motocykl - NSU 501 T z 1927 roku Andrzeja Kawy
- najdłuższy dojazd na własnych kołach - 240 km - NSU 601 TS z 1932 roku Janek Szczygieł
- wybrany komisyjnie „mistrz elegancji” - Janusz Potaczek na NSU 601 TS z koszem
- wybrany głosami uczestników „NSU Zlotu” - NSU 601 TS 1930 rok Krzysztof Górak
Więcej zdjęć możecie znaleźć w naszej galerii w dedykowanym albumie (link).