W sobotni poranek, ok. 9 rano nastąpił wyjazd pierwszego uczestnika na trasę wycieczki. Pierwszy etap wiódł przez Strzelno, Mogilno, Gąsawę, aż dotarliśmy do Biskupina, gdzie niewątpliwą atrakcją było zwiedzanie słynnej osady archeologicznej w miejscu odkrycia prehistorycznego grodu. Kolejnym przystankiem była Wenecja, gdzie zwiedziliśmy muzeum kolei wąskotorowej. Finałem była trasa powrotna do bazy przez Dąbrowę, Kłudę Małą, Tupadły aż do Kruszwicy. Wszyscy sprawnie poruszali sie na płaskiej, nizinnej trasie rajdu i nie odnotowano żadnych znaczących awarii (jeśli były to drobne, więc każdy wrócił na kołach do bazy rajdu). Całość trasy to ok. 120 km. Tempo nie dyswalifikowało żadnego pojazdu i podejrzewam, że nawet "setki" dały by sobie spokojnie radę. Rajd obstawiał wóz serwisowy, gotowy do poratowania każdego ewentualnego pechowca.
Po obiedzie udaliśmy się jeszcze motocyklami pod Mysia Wieżę w Kruszwicy, gdzie odbyła się wystawa naszych motocykli na parkingu udostępnionym przez gościnne lokalne władze. Uczestnicy mieli okazję zwiedzenia pozostałości po Zamku oraz wejścia na wspomnianą Wieżę, który była doskonałym punktem widokowym. A wieczorem, już w bazie zlotu, nastąpiło podsumowanie imprezy i poczęstunek. Rozdano nagrody i dyplomy. Biesiadowanie i "nocne Polaków rozmowy" trwały do późnej nocy.
Trzeba wspomnieć, że pogoda w piątek i w sobotę podczas rajdu była znakomita i dopiero w nocy z soboty na niedzielę odnotowano opady deszczu. Trzeba powiedzieć, że udało się wstrzelić w idealne okno pogodowe, mając wciąż w pamieci wyjątkowo zimne i deszczowe dni w tygodniu poprzedzającym imprezę. Wypogodziło sie idealnie w piątkowy ranek, co umożliwiło komfortowy dojazd. Przelotne deszcze postraszyły dopiero podczas niedzielnych powrotów.
Po zakończeniu imprezy świeże komentarze były spójne: "było super, tylko za krótko". Czy trzeba lepszej recenzji? Tak więc kto nie był a mógł - niech żałuje!
Więcej zdjeć z imprezy znajduje sie w naszej Galerii: link
P.S.: Tradycja oficjalnych markowych spotkań NSU zapoczątkowana w 2020 roku jest jak na razie szcześliwie kontynuowana. Taka jest najważniejsza konkluzja po właśnie zakończonym zlocie 2024. Czy znajdą się chętni do przejęcia pałeczki? - czas pokaże. Wygląda na to, że uczestników nie zabraknie, bo prawie każdy opuszczający Kruszwicę deklarował niedosyt i chęć przybycia na kolejne edycje. Trzeba mieć tylko nadzieję, że poprzeczka organizacyjna postawiona wysoko przez komandora Radka (oraz inicjatora i współorganizatora Krzysztofa) nie zniechęci innych do podjęcia wyzwania i pokazania także atrakcji innych cześci Polski.
Pojawiły sie głosy o oficjalną zmianę formuły na 4-ro dniową (czwartek-niedziela) - rzecz do rozważenia, bo i tak w praktyce pewna grupa przyjeżdża wcześniej organizując się we własnym zakresie, no i trzeba przyznać, że jest to coraz bardziej popularna forma ogólnopolskich spotkań motocyklowych. Ale to oczywiście już do decyzji kolejnych sztabów organizacyjnych ...