Remont był robiony na dwa podejścia, bo za pierwszym razem po pierwszych odpaleniach i jazdach (60 km tylko) okazało się, że wał korbowy został zregenerowany niefachowo na nieutwardzonym czopie, co doprowadziło prawie do jego rozpadnięcia. Konieczne była więc ponowna rozbiórka silnika i niezbędne poprawki. I oto po kolejnych miesiącach walki możemy oglądać premierowe zdjęcia motocykla w końcu doprowadzonego do stanu jezdnego i według odczuć właściciela posiadającego większy potencjał niż posiadana także cywilna 250-tka OSL. Oczywiście, jak to zazwyczaj bywa z premierami, wciąż są do poprawienia drobne elementy. Chcąc jednak w miarę szybko uruchomić ten motocykl Jacek zdecydował się na pewne tymczasowe kompromisy, zakładając ich późniejszą sukcesywną eliminację (na przykład zamontowany sygnał jest z "osiołka" BMW). Docelowo motocykl można uzupełnić w sakwy kurierskie i inne elementy charakterystycznego wyposażenia łącznikowego motocykla WH, jak np. "zaciemniacz" reflektora czy dla celów rekonstrukcji historycznej oznaczenia taktyczne czy tablice rejestracyjne imitujące te z epoki. Z czasem, w miarę użytkowania motocykl nabierze też odpowiedniej "patyny", która jeszcze bardziej zbliży go do wyglądu wojennego motocykla. Ale wcześniej oczywiście muszą być setki, jeśli nie tysiące kilometrów jazd testowych, aby upewnić się, że wszystkie ewentualne "choroby wieku dziecięcego" zostały wyeliminowane i można bez obaw ruszać w najdalszą trasę. Tak więc jest szansa napotkania tego motocykla gdzieś na mazowieckich drogach.
Garść zdjęć wykonanych niedługo po ukończeniu remontu motocykla:
A na przyszłość nieśmiało pojawiają się u Jacka pomysły na koleje projekty, w tym na wymarzoną 500-tkę czy 600-tkę. Popieramy takie podejście i trzymamy kciuki!